Przenosimy się do 1925 roku

 

  • Zobacz jak ona jest śliczna! – powiedziała Maria (pianistka) do swojego męża Teodora (księgowy) pochylając się nad łóżeczkiem noworodka
  • Jest wyjątkowa, całą urodę odziedziczyła po tobie moja droga – odpowiedział Teodor
  • Podoba ci się imię Lili? Czy takie imię będzie dobrze wyglądało na plakatach? Matczyna intuicja mówi mi, że zostanie primabaleriną oklaskiwaną przez koneserów baletu.

Przenosimy się do 2020 roku

 

Słyszała serce dziecka lepiej niż echokardiograf, którym w czasach, gdy diagnozowała i leczyła najmłodszych pacjentów nie było – wspomina prof. Marian Zembala, dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, który miał szczęście współpracować z wyjątkową lekarką i wspaniałym człowiekiem. – Jej diagnozy były świętością. Wszyscy czekaliśmy na to, co powie Lili. Miała niespotykane umiejętności diagnostyczne, talent, ogromną wiedzę, którą chętnie dzieliła się z innymi.

 

( przypis. aut.: Dr Lili Goldstein zmarła 5 grudnia 2020 roku, prof. Marian Zembala zmarł 19 marca 2022 roku, powyższy tekst to wypowiedź prof. M. Zembali dla Dziennika Zachodniego tuż po śmierci lekarki)

 

Jak wyglądało dzieciństwo Lili?

 

Lili urodziła się w 1925 roku w Polsce. Jej matka Maria miała pochodzenie żydowskie a ojciec Teodor niemieckie. Nie stanowiło to żadnego problemu. To przecież normalne, że młodzi ludzie się poznają, zakochują i chcą żyć szczęśliwie. Tak było w przypadku Marii i Teodora. Owocem ich związku była Lili, której już od kołyski prognozowano karierę baletnicy. O tym podobno marzyła jej mama.

 

Dzieciństwo Lili przypadło na całkiem spokojne czasy. No, może trochę narzekała na apodyktyczne zapędy mamy pianistki, która chciała zainteresować muzyką córkę i nalegała aby ćwiczenia przy instrumencie trwały znacznie dłużej niż miała na to ochotę Lili.

Jak potoczyły się dalsze losy Lili?

 

Niestety, w miarę spokojne dzieciństwo i czas nastoletni przerwała wojna. Z uwagi na pochodzenie niemiecko żydowskie przetrwanie okupacji nie było proste. Niemcy zastanawiali się czy jest wystarczająco aryjska i czy jej życie zasługuje na kontynuację. To były potwornie trudne czasy.

 

Czy po wojnie było lepiej?

 

Różnie i nie zawsze spokojnie. Gdy nadszedł czas wyboru zawodowej drogi życiowej Lili postanowiła studiować medycynę i zostać lekarką. Była bardzo dobrą studentką. A po studiach rozpoczęła pracę w Akademii Medycznej w Łodzi.

 

I przyszedł 1968 rok…

 

Z powodu niemiecko – żydowskiego pochodzenia Akademia Medyczna w Łodzi pozbyła się bardzo zdolnej i dobrze rokującej lekarki, która miała już tytuł dr n. med. Przywiozła też materiał do habilitacji po szkoleniowym stażu w Londynie. I tej habilitacji nigdy nie udało się już sfinalizować.

 

I przyszły lata osiemdziesiąte…

 

Pomimo takich doświadczeń dr Lili Goldstein w latach osiemdziesiątych XX w. na prośbę prof. Zbigniewa Religi przyjechała do Zabrza. Profesor powierzył jej utworzenie i rozwinięcie Kliniki Kardiologii Dziecięcej. Pomysł prof. Religi aby to właśnie dr Lili Goldstein odpowiadała za to dzieło świadczy o jego wizjonerskim umyśle i umiejętności doboru współpracowników.

 

Profesor Religa dobrze wiedział, że siła kardiochirurgii nie leży wyłącznie w skalpelach ale w umiejętności stawiania diagnoz przez kardiologów i kwalifikacji do określonego leczenia, w tym operacyjnego. Przez wiele lat swojej pracy dr Goldstein uratowała mnóstwo dziecięcych istnień, ale też wykształciła swoich następców. Kliniką kierowała do 1997 roku czyli do momentu przejścia na emeryturę.

 

Na czym polegał geniusz dr Lili Goldstein?

 

Była niezwykle przenikliwa w stawianiu diagnoz i analizie klinicznej swoich pacjentów. A na dodatek miała nieprzeciętne umiejętności osłuchiwania serca. Brytyjscy lekarze określali dr Goldstein przydomkiem Golden Ear czyli Złote Ucho. W języku audiofilskim oznacza to niezwykłe umiejętności odsłuchiwania dźwięków. Zamiast prognozowanej w dzieciństwie  Złotej Pointy talent dziewczynki rozwinął się nieco inaczej. Pierwsze ok. 20 lat pracy dr Goldstein przypadło na czasy bez echokardiografii. Wyobrażacie sobie jak trudne było diagnozowanie osób z wadami serca bez tego cennego narzędzia, którego rozwój przypadł de facto na lata osiemdziesiąte?

 

Czy pamiętacie mój wpis o TAVI.? Twórca tej metody prof. Alain Cribier długo się wahał się czy nie zostać zawodowym pianistą. Mało brakowało a zostałby oklaskiwanym artystą a nie kardiologiem inwazyjnym i twórcą nowatorskiej metody leczenia wady serca, uznanej dzisiaj na całym świecie.

 


Jestem prawie pewna, że gdyby Prof. Religa żył i miał wpływ na scenariusz filmu „Bogowie” to nie pominąłby bogini kardiologii dziecięcej czyli dr n. med. Lili Goldstein.

 

 

 

 

Facebooktwitterlinkedininstagramflickrfoursquaremail